z naciagana fabuła i przekłamaniami - ale za to poruszajacy temat zwykle omijany - ogólnie oceniam 7/10

Plusy :
- swietne sceny batalistyczne ( walka szeregami , angielska " czerwona linia" , artyleria )
- kostiumy , zwłaszcza połowa wojsk formujacego sie USA jako obdartusy
- ciekawy i rzadko poruszany temat
- dobra gra Gibsona i innych
- swietny choć miejscami przesadzony czarny charakter

Minusy:
- patos az do bólu , scena z flaga - tandeta, gadanie o narodze amerykańskim to tez smiech na sali - ale niech im bedzie w końcu robione dla Amerykanów

- politpoprawnosć - upominanie sie o jedenego Murzyna i gadki o końcu niewolnictwa - ZAL - w tych czasach nawet Waszyngton miał niewolników hahah

- standardowa akcja w wykonianiu reżyserów zza oceanu - musi być jeden czarnoskóry bohater który jest ach i och - daliby spokój z tym

- miejscami nudnawy

Co do Polaków to zarzut smieszny - ten film skupiał sie głownie na B. Martinie a nie na działaniach Waszyngtona czy armii kontynentalnej - o Polakach nie mogło być mowy zresztą mało kto w Polsce skojarzy nazwisko Pułaski z generałem z XVIIIw - bardziej z nowym winem za 2,50 hehe