Ale amerykanski kicz. A ludzilem sie ze moze bedzie to film na miare "Braveheart"...
Przydlugi (160min) film o wojnie Amerykanow o niepodlegosc.
Ladne zdjecia i scena finalowej bitwy.
Reszta delikatnie mowiac do kitu, na czele z idiotycznymi dialogami.
Ale glowna wada jest nuda. Przez pierwsze pol godziny nic sie niedzieje, pozniej jest niewiele lepiej.
Gdyby wyciac wszystkie te prorodzinne i propatriotyczne sceny, powstalby niezly poltoragodzinny filmik.
Ale nie wycieto, wiec mamy prawie trzygodzinna plytka pseudohistoryczna opowiastke.
Dobrze, ze ogladalem w kinie z luksusowymi fotelami...
Aha, mozna wspomniec jeszcze zupelnie nie pasujaca muzyke Johna Williamsa.
Zawyzam ocene jedynie dzieki scenie z kula wystrzelona z armaty :)