naprawdę chwyta nią za serce, a jeszcze do tego niezwykle uroczy chłopak z niego był...
W Kliencie zagrał beznadziejnie. Zupełnie jakby był z drewna. Wiem, że nie powinienem tego robić, ale książkowy Mark Sway często chciał płakać, był zakłopotany, nie wiedział co robić. Mark z filmu tylko krzyczy i wszystko wie najlepiej. Nie wiem, czy tak kazali mu zagrać, czy to tak wyszło.
A ja się niezgodze z poprzednimi wypowiedziami..lepiej mi zapadł w tym filmie jako mały buntownik Mark niż w innych filmach...ta rola ma pasowała i uważam że świetnie zagrał...też przyjemnie było mi na niego patrzeć...Może właśnie miał być takim wykrzyczanym buntownikiem a nie 'płaczkiem' - którym ewidentnie w filmie był jego brat,,,podobało mi sie to jak gra z taką 'iskrą' i 'werwą'...moim zdaniem pasował do tej roli...:)
Pzdr!